Jednym z największych problemów, z jakimi boryka się rynek kryptowalut jest wysoka zmienność. Wahania dzienne, sięgające nawet do poziomu kilkudziesięciu procent uniemożliwiają korzystanie z kryptowalut zgodnie z ich pierwotną funkcją (tj. w celu dokonywania płatności z pominięciem instytucji finansowej), a stają się wyłącznie atrakcyjnym polem do spekulacji. Odpowiedzią na problem problem intensywnie fluktuującego kursu kryptowalut mają być stablecoiny (ang. stablecoins) czyli rodzaj tokenów łączący w sobie cechy charakterystyczne dla kryptowalut i pieniędzy fiducjarnych. Ich hybrydowy charakter polega na tym, iż z jednej strony wykorzystują technologię rozproszonego rejestru, z drugiej zaś opierają się o zabezpieczenie w walutach tradycyjnych lub innych aktywach. Z technicznego punktu widzenia stablecoins można zaliczyć do kategorii tokenów płatniczych, jednak – zgodnie z tym, co sugeruje nazwa – ich najistotniejszą właściwością jest odzwierciedlanie stałej wartości. Zapewnienie stabilności kursu zwykle osiągane jest poprzez emisję kryptowaluty w oparciu o rezerwy waluty narodowej, w stosunku 1:1. Dla przykładu, określony stablecoin może wyrażać wartość 1 euro i być wymienialny na właśnie taką sumę środków pieniężnych, niezależnie od aktualnie panującej sytuacji rynkowej.
Charakterystyka i zastosowanie
Liczba projektów blockchainowych zakładających powiązanie z realnymi aktywami dynamicznie wzrasta. Zgodnie z raportem opublikowanym przez blockchain.com we wrześniu 2018 r. w obiegu funkcjonowały 23 tokeny o tym charakterze, 34 znajdowały się w fazie rozwoju, a cały rynek wyceniany był na ponad 3 miliardy dolarów (więcej na: Bloomberg Businessweek, Love Crypto But Not Its Volatility? Meet Stablecoins). Z założenia katalog potencjalnego zastosowania stablecoinów jest taki sam jak w przypadku kryptowalut – mogą one m.in. stanowić środek tezauryzacji, służyć jako instrument płatniczy, uruchamiać określone funkcje w ramach konkretnej aplikacji czy być przedmiotem obrotu na giełdzie. Warto jednak zwrócić uwagę na specyficzne zalety, jakie wiążą się z ich zastosowaniem. Wskazuje się, że stablecoins mogą przyczynić się do popularyzacji walut wirtualnych, a w rezultacie zwiększenia skali ich użycia w życiu codziennym. Stablecoins są również niezwykle przydatnym narzędziem z punktu widzenia inwestorów rynku kryptowalut – z uwagi na restrykcje związane ze świadczeniem usług płatniczych, nie wszystkie giełdy DLT obsługują transakcje w środkach pieniężnych. Jednostka kryptograficzna o stałej wartości stanowi w tej sytuacji wygodny substytut waluty tradycyjnej. Stablecoins są również często wykorzystywane w ramach strategii hedgingowych, ponieważ pozwalają zmniejszyć ryzyko związane z brakiem płynności czy gwałtowną zmianą kursu innej kryptowaluty. Dzięki zamianie środków na stablecoins pozycja może być zabezpieczona bez konieczności faktycznej wypłaty czy transferu funduszy na konto bankowe. Stablecoins stanowią więc w tej sytuacji „ogniwo pośrednie” w transakcjach pomiędzy parą kryptowalut przeznaczonych do spekulacji.
Struktura zdecydowanej większości stablecoins zakłada określony sposób centralizacji. Odpowiednie zarządzanie zasobami stanowiącymi zabezpieczenie tokenu wymaga istnienia tzw. zaufanej trzeciej strony, co stanowi niejako zaprzeczenie istoty blockchaina. Właśnie ten – na pozór wewnętrznie sprzeczny – specyficzny charakter stablecoins wywołuje na rynku wiele kontrowersji.
Najbardziej znanym przykładem stablecoina jest Tether- kryptowaluta, której zabezpieczeniem ma być odpowiednia rezerwa amerykańskich dolarów. Projekt Tether wzbudza jednak wiele – słusznych w mojej ocenie – wątpliwości. Proces deponowania środków nie jest transparentny, a spółka nigdy nie zdecydowała się na poddanie badaniu niezależnego audytora w celu jego weryfikacji. Dodatkowo, w grudniu 2018 r. w obiegu znajdowało się ponad 1.850.000.000 Tetherów – trudno zatem bez cienia sceptycyzmu założyć, że spółce udało się zgromadzić w swoich aktywach prawie dwa miliardy dolarów.
Podkreślić należy jednak, że stabilność ceny danego tokenu nie zawsze gwarantowana być musi zdeponowniem określonej sumy pieniężnej w określonej instytucji finansowej czy istnieniu odpowiednich aktywów w majątku emitenta. W obiegu funkcjonują również w pełni zdecentralizowane stablecoins, które zakładają np. gromadzenie rezerw nie w walucie tradycyjnej, lecz innej kryptowalucie albo regulowanie popytu i podaży za pomocą różnorodnych instrumentów i zachęt wykonywanych przez smart kontrakty (ang. crypto-collateralized/ non-collateralized stablecoins). Przykładem tego typu projektów mogą być: Havven czy DAI. (więcej na temat: Bankier.pl, Stablecoins – czy kryptowaluta może być stabilna?)
Stablecoins a prawo
Z uwagi na fakt, że stablecoins wykazują ścisły związek z pieniądzem tradycyjnym, można spodziewać się, że to właśnie ten rodzaj tokenów zostanie objęty regulacją prawną w pierwszej kolejności. Dodatkowo, należy również liczyć się z ryzykiem zakwalifikowania tokenów opartych środki pieniężne do kategorii pieniędzy elektronicznych w rozumieniu ustawy z dnia 19 sierpnia 2011 r. o usługach płatniczych (Dz. U. 2017 poz. 203 z późn. zm.) (dalej: „Ustawa o usługach płatniczych”). Zgodnie z definicją zawartą w tym akcie pieniądz elektroniczny to
„wartość pieniężna przechowywana elektronicznie, w tym magnetycznie, wydawana, z obowiązkiem jej wykupu, w celu dokonywania transakcji płatniczych, akceptowana przez podmioty inne niż wyłącznie wydawca pieniądza elektronicznego.”
Na tej podstawie możemy zrekonstruować 6 podstawowych cech, jakie determinują uznanie danego instrumentu za pieniądz elektroniczny tj:
-przechowywanie w sposób elektroniczny;
-reprezentowanie wartości pieniężnej;
-ucieleśnianie określonego prawa względem emitenta;
-istnienie obowiązku wykupu;
-wykorzystywanie w obrocie do dokonywania transakcji płatniczych;
-akceptacja przez podmioty inne niż emitent.
Specyficzny charakter niektórych kategorii stablecoinów (a w szczególności odzwierciedlanie wartości pieniężnych w stosunku 1:1) powoduje, że ich kreacja może w pewnych sytuacjach zostać kwalifikowana jako emisja pieniądza elektronicznego, a w konsekwencji wiązać się ze szczególnymi obostrzeniami prawnymi przewidzianymi dla instytucji pieniędzy elektronicznych, związanych m. in. z minimalnym kapitałem założycielskim w wysokości €350 000 czy koniecznością uzyskania zezwolenia Komisji Nadzoru Finansowego. Właściwa ocena prawna tokenu opartego o środki pieniężne ma zatem niebagatelne znaczenie dla emitenta, tym bardziej, że nieuprawniona działalność zakresie wydawania pieniądza elektronicznego, zagrożona jest karą grzywny do 5 000 000 zł albo karą pozbawienia wolności do lat 2, albo obiema tymi karami łącznie.
Przyszłość stablecoins
Wskazuje się, że rozwój stablecoinów to – obok tokenizacji aktywów finansowych – najważniejsze wyzwanie branży blockchain w 2019 r. Interesujące jest, że obie te sfery widocznie zbliżają rynek nowych technologii do tradycyjnego rynku finansowego. Pierwsze kroki w tym kierunku poczynił już m.in. JP Morgan, ogłaszając kreację własnego tokenu o nazwie JPM Coin, którego wartość ma być ściśle powiązana z dolarem amerykańskim. Można spodziewać się, że inicjatywa światowego lidera bankowości inwestycyjnej zostanie szybko przejęta także przez inne podmioty rynku finansowego. (więcej na ten temat: Forbes, Stablecoins: The Next Generation Of Digital Money).
Warto wskazać, że próby wprowadzenia kryptowaluty znajdującej oparcie w walucie narodowej były podejmowane również w Polsce. Digital PLN (dPLN) rozwijany przez Polski Akcelerator Technologii Blockchain miał zrewolucjonizować system płatności, dzięki zapewnieniu stabilnego narzędzia ultraszybkiego transferu środków. Projekt nie został jednak zaaprobowany przez Ministerstwo Cyfryzacji, które tuż po ujawnieniu informacji o rozpoczęciu prac nad dPLN wycofało patronat nad pracami akceleratora (więcej na ten temat: Puls Biznesu: Czarne chmury nad kryptozłotym).
Hybrydowy charakter stablecoinów, łączący w sobie cechy charakterystyczne dla walut wirtualnych oraz walut tradycyjnych skłania do konkluzji, że kluczem do ich powszechnej adaptacji jest efektywne współdziałanie startupów z instytucjami państwowymi lub podmiotami profesjonalnymi, podlegającymi kognicji właściwych organów nadzoru. Przykład dPLN wskazuje jednak, że współpraca na tym polu jest niezwykle trudna.